ProvoCatio ProvoCatio
1074
BLOG

Ida i malowane ptaki

ProvoCatio ProvoCatio Kultura Obserwuj notkę 43

Tuxedos. Długie suknie. Makijaże. Gołe plecy. Tony żelu wtarte w pracowicie ułożone na ” niedbały wygląd” włosy. Złożone jak do modlitwy dłonie i uduchowione twarze. Z namysłem wypowiadane wielkie słowa do małego mikrofonu. Dokonało sie. Oskar dla Idy. Gra muzyka. Polska noc?  

Nie dawałem temu obrazowi wielkich szans na zdobycie Oskara. Nie pierwszy raz w życiu – pomyliłem się. Pomimo tej pomyłki, to jednak ciesze się że wygrywa film z Polski choć radość jest z domieszką goryczy.  Owszem – film jak to film. Cóz nowego można wymyśleć? W nastroju przypomina troche  - ” Nóż w wodzie”. W kolorach  - „Schindler’s List”. Nie bardzo nowatorskie, ale przynajmniej zerżnięte od najlepszych. No dobrze, juz dobrze... nie zerżnięte... inspirowne przez wcześniejsze produkcje. Nic w tym złego że ktoś używa sprawdzonych środków. Dobra robota. Kupiło się i to sie liczy. Temat też nie nowy i też sprawdzony od lat. Działa jak mało który. Dobry temat zapewniąjacy przynajmniej nominacje. Przekaz filmu uniwersalny, niemalże, urbi et orbi. Dla Polski i świata.

Rzecz w przypadku Idy dzieje się zapewnie w kraju ludzi malujacych ptakom skrzydła. Oprócz ptasich skrzydeł, był czas że malowano też ludziom znaki na piersiach i tak oznaczeni ludzie początkowo byli odseparowani od reszty a na koniec znikali prawie bez śladu. Kto i dlaczego malował nie wiadomo bo o tym ten film nie opowiada. Akcja się toczy wiele lat po wojnie. Dla glównej, choc nie tytułowej bohaterki, wojna jednakże trwa nadal. Jest w niej. Siedzi głęboko we wnętrzu i nie może się od niej uwolnić i nie udaje się zapomnieć o niej.  Wojna zabrała ludziom serca i pokaleczyła dusze. Pootwierała rachunki krzywd i czeka na ich uregulowanie, dysząc - z czasem coraz słabiej - pragnieniem zemsty. Nie pomaga w resecie pamięci morze wypitego alkoholu i ocean przelanej - na skutek mocy nadanej z urzedu - krwi. Tę krew zapisze się zresztą pod rubryczka zemsta więc będzie dla świata  usprawiedliwiona. Oko za oko...krew za krew. Sex i amerykańskie papierosy bez filtra  też nie pomagają. Zresztą pławienie sie w zemście i krwi, zapomnienie w pijaństwie i seksie, nie przynosi ulgi i nie zabliznia ran. Pragnienie ślepej zemsty powoli sie wypala i miejsce po niej zieje pustką. Ci co odeszli juz nie wrócą. Ich nie ma i juz nigdy nie bedzie. Została tylko nędzna chatka w której zamknięty był kiedyś świat beztroskiego dzieciństwa i witraż w scianie. rzucający kolorowe światło na czarno-biały, niezmiennie, nieprzyjazny, świat za oknem. Prymitywny tubylec reprezentujacy ten zaokienny świat  może u widza wzbudzić tylko niesmak i pogarde. Zasmarkany buc szlochający w grobie swych ofiar. Zabił, bo marzyło mu sie miejsce po drugiej stronie kolorowej szybki. Nie spostrzegł buc nawet że świat po tamtej stronie szkła jest tak samo czarno-biały jak ten z którego przyszedł. Teraz kaja się i połykając smarki - szlocha. Przyznaje sie do zbrodni bo wie że na filmie mu nic za nią nie grozi. Dziwny świat i dziwni ludzie. Po jednej i drugiej stronie filmowej kamery. Wymalowane i wypudrowane gwiazdy na widowni muszą na tego szlochajacego "tutejszego" spogladać zniesmaczone i z pogardą. Co innego pokopulować w kozackim siodle lub malować ptaki. W takim malowaniu ptakom skrzydeł i puszczaniu ich w powietrze do lotu, można doszukac się jakiegos elementu artystycznego szaleństwa i pierwotnego, dzikiego, prymitywnego, ale może nawet i swoistego piękna. Ptasi gladiatorzy, malowane ptaki, mogą zaskoczyć i poruszyć do głebi, zblazowanego dobrobytem i zmęczonego ekstrawagancją, amerykańskiego odbiorce. Widok zasmarkanego prymitywa w świecie w którym kilkadziesiat lat pózniej giną ludzie zabijani dla addidasów i nikt sie tym zbytnio nie przejmuje - już nie. Taki widok może tylko wzbudzac zażenowanie. Podobnie jak widok polskiego reżysera o slowiańskich rysach twarzy* obdarowanego statuetką i przemawiajacego w niezrozumiałym dla większosci języku gibberish - zagłuszanego coraz głośniejsza muzyką. O co ci chodzi że tyle gadasz? - nie do podrobienia grymas na twarzy u Clinta Eastwooda – jako rezyser zrobiłeś pan co miałeś zrobić. Usprawiedliwiłeś kogo miałeś usprawiedliwić. Obwinniłeś kogo miałeś obwinnić. Według receptury. Ani za dużo ani za mało. Twoja filmowa Ida, owszem - to też ciekawa postać - chociaż u nas w Hollywood wszystko juz było. Następne dziecko wojny. Bez początku ani bez końca. Zakonnice kochajace się z Romami też juz były. Po co tyle gadać? Mówi się dziękuje i jestem wzruszony i do następnego i next! Po co ta gadka? To nie Polska! To jest Hollywood! Fabryka snów i nocnych strachów. Tutaj mity przekuwamy na fakty. Tutaj się celebruje i jest się celebrowanym. Bierz co twoje i nie gadaj tyle, tylko, pokaż pan ptaka! Nie musi być malowany a i tak owacje bedą na stojąco. Uch, ta noc już poza nami. Stało sie co miało sie stać. Ida dostała Oscara. - No eres feliz? - Cieszę się - wzruszam ramionami -  tylko jak Ci wytłumaczyc że ta radość zaprawiona jest sporą domieszką goryczy? I jak wytlumaczę tę polską ambiwalencję? W jakim języku? Ty, nie mówisz, ani nie oddychasz po polsku a w innym języku, tak po prostu, wytłumaczyc sie nie da.

 

 

 

* można dyskutować

ProvoCatio
O mnie ProvoCatio

Do rany przyłóż https://www.youtube.com/watch?v=FQ4zObtAOuI

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura